piątek, 25 grudnia 2015

and I will love you, baby - Always

No to co? Kończymy?
Nowe opowiadanie już po nowym roku! Czekacie?


A L W A Y S 




Po długim okresie oczekiwania nadszedł ten dzień.
24 grudnia. Sobota.
Dla większości osób ta data kojarzy się z jednym- wigilią, ale dla Kasi i Marcina ten dzień nabierze jeszcze ważniejszego znaczenia. To właśnie dzisiaj staną na ślubnym kobiercu i udokumentują swoją miłość.

Na początku, zaraz po oświadczynach para planowała ślub na październik ale po dłuższym zastanowieniu zdecydowali się na grudzień.
Ten miesiąc niósł dla nich duże znaczenie.

Przede wszystkim to 31 grudnia 2013 roku wrócili do siebie, 06 grudnia 2014 mieli wziąć ślub, który ostatecznie przełożyli. Dodatkowo rok temu, w grudniu Kasia wróciła z Norwegii i ponownie zagościła w życiu Marcina.

Gdy­byś kiedy we śnie poczuła, że oczy mo­je już nie pat­rzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał. 

Rozbrzmiał Marsz Mendelsona. Wszyscy goście zwrócili się w stronę drzwi wejściowych. Po chwili do Kościoła wszedł Ksiądz a zaraz za nim para młoda i świadkowie.

Wszyscy zajęli swoje miejsca i z niecierpliwością oczekiwali rozwoju sytuacji.

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Amen.
Najmilsi, przybyliście do naszej świątyni, aby w obecności kapłana oraz wspólnoty Kościoła Chrystus Pan uświęcił i utwierdził waszą miłość. Chrystus uświęcił was już w sakramencie chrztu, a teraz błogosławi waszej miłości oraz umacnia was przez sakrament małżeństwa, abyście byli sobie zawsze wierni i umieli podjąć i wypełnić obowiązki małżeńskie. Razem z wami będziemy słuchać słowa Bożego i uczestniczyć w ofierze eucharystycznej, aby was wspierać naszymi modlitwami. 
Uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni.
Spowiadam się Bogu wszechmogącemu  i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem....

Pierwsze czytanie. Olek podszedł do mikrofonu i spoglądając na Młodych zaczął czytać:
  RDZ 1,26—28.31A
Czytanie z Księgi Rodzaju
Bóg rzekł: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim zwierzęciem pełzającym po ziemi”.
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną, abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystką istotą żywą, która chodzi po ziemi”.
A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.
Oto słowo Boże.
Bogu niech będą dzięki.

Zabrzmiały organy. Kasia i Marcin mocno splotli swoje dłonie.

Pełna jest ziemia łaskawości Pana.
Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem,
naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie.
Pan spogląda z nieba,
widzi wszystkich ludzi.
Oczy Pana zwrócone na bogobojnych,
na tych, którzy czekają na Jego łaskę.
Dusza nasza oczekuje Pana,
On jest naszą pomocą i tarczą.
Raduje się w Nim nasze serce,
ufamy Jego świętemu imieniu.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska,
według nadziei, którą pokładamy w Tobie.

Drugie czytanie. Tym razem to mama Marcina wstąpiła na ołtarz i ze łzami w oczach odczytała słowa:

 1 KOR .12, 31—13.8A

Czytanie z Pierwszego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia: starajcie się o większe dary:
a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę, .
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.

Kasia otarła łzę, która spłynęła po jej policzku. Tego jak kochała Marcina, nie dało opisać się słowami.

Alleluja, alleluja, alleluja.
Bóg jest miłością,
miłujmy się wzajemnie, jak Bóg nas umiłował.
Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg w nas mieszka
i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.
Kto trwa w miłości, trwa w Bogu,
a Bóg w nim mieszka.
Każdy, kto miłuje Boga,
narodził się z Boga i zna Boga.

Słowa Ewangelii według świętego Jana
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu rzekł: „Ojcze, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie: aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posła!. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.
Oto słowo Pańskie.
Chwała Tobie Panie.
Możecie usiąść/ ksiądz z uśmiechem spojrzał na wszystkich zebranych/ Kochani.../ zwrócił się do Kasi i Marcina/ Żadnemu z Nas, tutaj obecnych nie jest tajemnicą przez ile przeszliście aby stanąć w tym miejscu. Macie za sobą pełen bagaż wspomnień zarówno tych dobrych jak i złych. To jest bardzo ważne aby małżonkowie wiedzieli o sobie jak najwięcej, znali swoje słabości ale też zalety. Już za chwilę staniecie się jednością. Założycie sobie, jak to żartownisie mówią, kajdanki/ wszyscy cicho się zaśmieli. Kasia i Marcin zerknęli sobie w oczy/ Miłość jest najpiękniejszym darem, jaki Bóg mógł nam dać. Jest silna, wszystko przetrwa, zawsze stanie na czele dobrego... Pamiętajcie aby o ten skarb, który nosicie w swoich sercach, dbać. 

Kolejne słowa lały się z ust Kapłana. Kasia i Marcin z uwagą słuchali jego rad cały czas mocno trzymając się za dłonie. Już za chwilę będą przysięgać sobie miłość, wierność, uczciwość. Za moment staną się JEDNOŚCIĄ. Wszystko co mają, podzielą między sobą.

Niech nasza dro­ga będzie wspólna. Niech nasza mod­litwa będzie po­kor­na. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od
 wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. 

Wstańmy/ ksiądz po zakończonej homilii zwrócił się do zebranych a sam zszedł do narzeczeństwa zapraszając ich aby zbliżyli się do ołtarza/ Nie denerwujcie się.../ szepnął radośnie się uśmiechając.
Łatwo księdzu mówić...
Marcin!/ Kasia spojrzała na swojego przyszłego męża hamując śmiech.
Katarzyno i Marcinie wysłuchaliście słowa Bożego i przypomnieliście sobie znaczenie ludzkiej miłości i małżeństwa. W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
Katarzyno i Marcinie, czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
Chcemy/ odparli zgodnie.
Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia? 
Chcemy.
Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy? 
Chcemy.
Kolejny raz zabrzmiały organy. Wszyscy zebrani, w tym Kasia i Marcin wspólnie odśpiewali hymn do Ducha Świętego.
Prośmy Ducha Świętego, aby uświęcił ten związek i dał narzeczonym łaskę wytrwania. Niech ich miłość przez Niego umocniona, stanie się znakiem miłości Chrystusa i Kościoła.
O Stworzycielu, Duchu, przyjdź,
Nawiedź dusz wiernych Tobie krąg.
Niebieską łaskę zesłać racz
Sercom, co dziełem są Twych rąk.
Pocieszycielem jesteś zwan
I najwyższego Boga dar
Tyś namaszczeniem naszych dusz,
Zdrój żywy, miłość, ognia żar.
Daj nam przez Ciebie Ojca znać,
Daj, by i Syn poznany był.
I Ciebie, jedno tchnienie Dwóch,
Niech wyznajemy z wszystkich sił. Amen.

Praw­dzi­wa miłość zaczy­na się tam, gdzie nicze­go już w za­mian nie oczekuje. 


Kasia i Marcin na polecenie Kapłana podali sobie prawe dłonie, które następnie Ksiądz związał końcem stuły.
Powtarzajcie za mną. Panie Marcinie...
Ja Marcin, biorę Ciebie Katarzyno za żonę  i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
Pani kolej.
Ja Katarzyno, biorę Ciebie Marcinie za męża  i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja  powagą Kościoła  katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen.
Kapłan zabrał stułę a Marcin opuszkiem palca otarł łzę, która spływała po policzku Kasi. Brunetka czule się uśmiechnęła do swojego MĘŻA. Tak, Marcin Chodakowski, ten skończony idiota, kobieciarz, którego pokochała od pierwszego wejrzenia, po czterech latach walki został jej mężem.
Obrączki?
Olek?/ Marcin zwrócił się do swojego brata, który na samą myśl zbladł. Zostawił. Cholera.
Całe szczęście masz Magdę.../ Kinga wsunęła mężowi swojej przyjaciółki granatowe pudełeczko do dłoni. Chodakowski odetchnął z ulgą.
Pobłogosław, Boże, te obrączki, które poświęcamy w Twoim imieniu; Spraw, aby ci, którzy będą je nosić, dochowali sobie doskonałej wierności, trwali w Twoim pokoju, pełnili Twoją wolę i zawsze się miłowali. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.


Miłość w swej pros­tej i nieśmiałej mowie,

po­wie naj­więcej, kiedy naj­mniej powie. 


Teraz nastąpi założenie obrączek/ ksiądz zwrócił się w stronę Kasi i Marcina/ Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.
Marcin ujął małą dłoń Kasi w swoją i delikatnie wsunął jej na palec serdeczny złoty krążek.
Żono, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Następnie Mularczyk, uśmiechając się przez łzy nałożyła Marcinowi 'kajdanki'. Teraz był tylko Jej.
Mężu/ powiedziała dumnie/ przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Ślubne obrączki, które małżonkowie włożyli sobie na palce, stają się widocznym znakiem zawartego małżeństwa. Będą one odtąd wymownym dowodem i przypomnieniem ślubowania, towarzyszyć będą wspólnym dniom, będą niemymi świadkami wszystkich wydarzeń.
Reszta mszy upłynęła na błogosławieństwie Młodych. Ksiądz udzielił im kilka ważnych rad i poprosił wszystkich członków rodziny o modlitwę w imieniu nowożeńców.



Ustawcie się/ Paweł zrobił kilka zdjęć parze młodej jeszcze w Kościele/ Niech wszyscy wyjdą i dopiero Wy pójdziecie. Rodzice zostają. Uśmiechy! Kasia, Marcin pokażcie prawe dłonie. Kasia, Ty możesz pokazać teraz też lewą. Świetnie! 
Mamo, uważaj bo Kaśce sukienkę podepczesz.
Spokojnie, na sali i tak odpinam dół/ Kasia nałożyła na siebie białe futerko/ Od razu cieplej/ objęła męża. Zapozowali jeszcze do kilku zdjęć ze świadkami, rodzicami, Szymkiem czy samym Pawłem.
Zabrzmiał marsz weselny. Kasia i Marcin stanęli na samym przodzie, wzięli się pod ręce i powolnym krokiem opuścili Kościół. Zaraz za nimi szli świadkowie a na końcu Aleksandra ze swoim wnukiem i Grzegorzem.
Wszystkiego najlepszego!
Kwiaty, monety, ryż, fajerwerki. Państwo Chodakowscy wymienili czuły pocałunek na co wszyscy bili brawa. Do pary młodej ustawiła się długa kolejka. Każdy chciał złożyć im życzenia i podarować upominek.
Ze względu na wigilię zapraszamy wszystkich na krótką, uroczystą kolację. Sala bankietowa na Alejach Jerozolimskich. Mam nadzieję, że każdy dotrze na miejsce.
Kochanie/ Kasia szturchnęła Marcina/ Paweł widział Izę przed chwilą.
Jak to? Była na ślubie?
Nie wiem...
Spokojnie/ mężczyzna przytulił brunetkę do siebie/ Jedziemy?
Tak, tak. Goście czekają...

Na początku miłości trze­ba chodzić bar­dzo os­trożnie, do­piero później można się puścić pędem przez po­la pros­to w objęcia ukocha­nego, kiedy ma się pew­ność, że nas nie wyśmieje, jeśli się potkniemy

Marcin, możesz na chwilę?/ Kasia stanęła za swoim mężem. Mężczyzna od kilku minut rozmawiał z Olkiem, Tomkiem i Andrzejem.
Wybaczcie, żona.../ Marcin specjalnie zaakcentował ostatnie słowo po czym zwrócił się do Kasi/ Co tam, słonko?
Chodź.../ Mularczyk chwyciła bruneta za dłoń i wyciągnęła go z sali.
Stali właśnie w holu hotelowym. Co jakiś czas mijał ich ktoś z gości wesela.
Co chciałaś powiedzieć?
Mam dla Ciebie prezent/ Kasia usiadła na jednej z dużych kanap. Marcin zajął miejsce tuż obok brunetki/ Proszę.../ dziewczyna podała mężowi małe pudełeczko.
Ja dla Ciebie też mam ale...
Cii, otwórz.
Kasia.../ Marcin podniósł wzrok znad prezentu i skierował go na ukochaną/ Ty nie żartujesz?
Nigdy.
Będziemy mieli dziecko?


Przy­jaźń poz­naję po tym, że nic nie może jej za­wieść, a praw­dziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć. 

Minął rok. Kasia i Marcin nadal mieszkali na warszawskim Wilanowie. Trzecie piętro, mieszkanie numer 14.
Byli oni i dwójka dzieci. Dwuroczny Szymek i półroczna Maja.
Tworzyli razem zgrany zespół. Byli jednością, której nikt ani nic nie było w stanie zepsuć.
Zasnęli?/ brunetka podniosła wzrok znad czytanej lektury. Marcin położył się na łóżku obok niej.
Śpią jak aniołki.
To dobrze/ Kasia odłożyła książkę na stolik. Oparła głowę na ramieniu męża/ Zmęczony?
Szczęśliwy/ Marcin spojrzał na swoją żonę po czym wsunął ją pod siebie i zawisł nad nią/ Jesteś... jesteście najlepszym co mnie w życiu spotkało/ ogarnął niesforny kosmyk włosów z twarzy dziewczyny/ Za dwie godziny i pięć minut zaczną się nasze pierwsze święta. Wspólne. Bardzo Ciebie kocham Kaśka, bardzo/ nachylił się nad kobietą i wpił w jej usta. Ta od razu odwzajemniła pocałunek.
Ja Ciebie też kocham/ szepnęła przerywając czułość.
Krótkie spojrzenie w oczy wystarczyło aby wybuchła pomiędzy nimi fala namiętności. Rok, który dobiegał już końca był dla nich wyjątkowo dobry.

Siódmego stycznia Szymek skończył dwa latka. Ciąża Kasia przebiegała bez zarzutów. Siedemnastego czerwca na świat przyszło ich drugie dziecko. Piękna dziewczynka, której dali na imię Maja. Obeszło się bez większych sprzeczek i kłótni. Żadne z nich nie zagroziło rozwodem. Spędzili wspólne wakacje nad morzem, rozpoczęli budowę domu w Grabinie, do którego planowali wprowadzić się już w przyszłe lato.

Byli szczęśliwymi, spełnionymi ludźmi.
Byli rodziną.
Pomimo wszystkich przeciwności losu wyszli na prostą.
Kasia zmieniła życie Marcina a on w zamian obdarzył ją tak silną miłością, że nawet śmierć nie była w stanie jej zniszczyć.

K&M. Na zawsze razem.


K O N I E C


*Zauważyłam małe niedociągnięcie jeżeli chodzi o postać Izy :D Oczywiście nadal trzymamy się wersji, że to ona przekupiła lekarzy, żeby zgodzili się na wyjazd Kasi i upozorowanie śmierci. Lewicka sama w sobie była zupełnie przypadkową osobą w życiu Mularczyk, którą podsunął jej własnie Łukasz.



Share:  

sobota, 12 grudnia 2015

ty i ja

Cześć Wam!
Żebyście nie myśleli sobie, że zapomniałam o blogu- wstawiam dla Was kolejną część!
Ogólnie rzecz biorąc wszystko zmierza w coraz lepszym kierunku.
Czytajcie i komentujcie!



TY I JA 


To ja - to mój świat
Ja w nim 
Chronię siebie nawet przed Tobą


Mam nadzieję, że się dobrze czujesz.
Łukasz i Kasia siedzieli na kanapie kiedy Marcin stał w kuchni i opierając się na blat przyglądał dwójce ludzi, którzy od kilku minut zawzięcie rozmawiali.
Nagle rozdzwonił się telefon Chodakowskiego. Mężczyzna przeprosił swoją ukochaną i doktorka po czym szybko wyszedł do łazienki.
Nacisnął zieloną słuchawkę i już po chwili usłyszał głos Izy.
Wiem, że masz mi to wszystko za złe ale nie potrafię o Tobie, o nas zapomnieć.
Chyba się nie zrozumieliśmy. Jestem teraz z Kasią a z Tobą nie chcę mieć nic wspólnego.
Jesteś z nią bo ją kochasz czy dlatego, że czujesz taki obowiązek?
Daj mi spokój, rozumiesz?
Marcin szybko się rozłączył. To pytanie kompletnie zbiło go z tropu.
O czym Ty myślisz, przecież ją kochasz/ szepnął sam do siebie, przemył twarz zimną wodą i oparł się o umywalkę wpatrując w swoje odbicie w lustrze.
Marcin, mogę wejść?/ głos Kasi dobiegł zza zamkniętych drzwi. Mężczyzna przekręcił zamek i wpuścił brunetkę do środka.
Wszystko okej?/ dziewczyna stanęła za swoim facetem i wtuliła się w jego plecy.
Tak, tak/ odwrócił się w jej stronę/ Wszystko zjadłaś?
Marcin...
Musisz o siebie dbać.
Podzielisz się kurczakiem?
Podzielę, chodź/ Marcin chwycił Mularczyk za dłoń i razem wyszli do salonu.



Za każdy dzień

Za miłość Twą
Odpowiem nim odejdę stąd


Przez resztę dnia głowę Marcina zajmowała myśl o słowach Izy. Nie mógł się na niczym skupić ciągle na nowo zastanawiając się na sensem tego co powiedziała. Co jeżeli ma racje? Jeżeli to nie miłość a tylko przywiązanie i poczucie zobowiązania?
Te pytania nie dawały mu spokoju.
Kiedy całował Kasię nie mógł pierwszy raz od dawna skupić się na niej. Zaczął przypominać sobie chwilę spędzone u boku Izy. Wspólne wypady za miasto, wspinaczki, treningi, rozmowy o wszystkim i o niczym, słuchanie muzyki przy butelce wina, spacery po parku z Szymkiem, długie wieczory spędzone na wspominaniu dawnych czasów, kiedy się jeszcze nie znali. Wiedział o niej wszystko, ona o nim też.
Potem zaczęło dziać się coś więcej.
Pocałunki, motylki w brzuchu, trzymanie się za dłoń... Jakaś chemia zrodziła się pomiędzy nimi i mało brakowało żeby przeistoczyła się w coś więcej.
Właśnie. Nie przeistoczyła się w nic więcej.
Marcin nadal kochał Kasię i nie pozwolił sobie o niej zapomnieć.
Ona nadal była numerem jeden w jego sercu.
Teraz też jest. Ważniejsza z dnia na dzień.
Tylko jego.
O czym myślisz?/ Mularczyk wyrwała Marcina z transu. Mężczyzna zmieszał się ale po chwili odpowiedział zgodnie z prawdą, że o niej.
Kasia usiadła mu na kolana.
Życzysz sobie coś specjalnego na kolację?/ zapytał gładząc dłoń kobiety/ Jeżeli nie to wskoczę do Bistro po kanapki.
Po te z łososiem?/ zapytała z uśmiechem Mularczyk. Miała w sobie to, że cieszyła się z najdrobniejszych rzeczy jak dziecko i zarażała tą energią wszystkich wokół siebie.
Wezmę też z kurczakiem a dla Ciebie z sałatą.
Marcin!
Cicho bo sąsiadów pobudzisz... Chcesz słyszeć płacz córeczki Agnieszki przez całą noc?
O właśnie, jak ona sobie radzi?
Tak jak samotna matka. Byle po przodu i powoli.
Tomek jej pomaga?/ przesiadła się na drugie krzesełko a Marcin poszedł po płaszcz.
Tomek jest rozdarty pomiędzy Asią a Agą i sam nie wie co w tej sytuacji jest najlepsze.
Chyba dobro dziecka...
Mnie byś oddała?/ Chodakowski spojrzał na Kasię a po chwili był już obok niej/ Właśnie/ powiedział kiedy zobaczyć zniesmaczoną minę brunetki. Ucałował ją w czoło/ Zaraz wracam a Ty siedź i się nie ruszaj.
Aż tak?
Tak!
No już nie bądź taki przewrażliwiony.../ Kasia przesiadła się na kanapę i wzięła ze stolika gazetę.
Jestem za 15minut! Nikomu nie otwieraj!/ Chodakowski wyszedł z mieszkania zostawiając brunetkę zupełnie samą.
Mularczyk zamknęła drzwi za Marcinem i poddała się ciszy jaka wypełniła pomieszczenie. Potrzebowała chwili relaksu i spokoju.

Kasiu, co ja się z Tobą mam.../ Marin bezradnie spojrzał na talerz dziewczyny. Zjadła tylko trzy kanapki kiedy on specjalnie wziął te mniejsze, żeby zjadła więcej/ Nie możesz tak mało jeść. Musisz o siebie dbać, Kaśka...
Nie wcisnę w siebie więcej.
Śpisz na kanapie.
Co? Marcin.../ brunetka z niechęcią wzięła gryz kanapki/ Nie jestem głodna.
Wmawiasz sobie głupoty. Poza tym kto to słyszał żeby kobieta po przeszczepie serca jadła tyle co nic i w dodatku nic nie ćwiczyła? Zapisujemy się na aerobik.
Uważasz, że jestem gruba?
Marcin wybuchł donośnym śmiechem. Do oczu z rozbawienia napłynęły mu łzy.
Nie/ odpowiedział po chwili hamując śmiech/ Idziemy na spacer/ wstał od stołu i podał dłoń Kasi/ Jest bardzo ciepły wieczór, szkoda go marnować.
Chyba noc.../ brunetka wzięła na szybko z talerza jedną kanapkę i uścisnęła dłoń Marcina.

Takim oto sposobem jednym z warszawskich parków na Powiślu spacerowała dwójka zakochanym w sobie ludzi. Rozmawiali, śmiali się, trzymali za dłonie i co chwilę się całowali. Byli szczęśliwi co było widoczne na pierwszy rzut oka.

Za słońca blask
Za nocy czar
Ocenią mnie, nim końca przyjdzie czas

Czego chciał Łukasz tak w ogóle?/ Marcin postawił laptopa na półkę. Kasia usiadła na łóżku obok niego i oparła swoją głowę na ramieniu mężczyzny.
Porozmawiać.
O czym?
Marcin.../ kobieta usiadła zwrócona w kierunku bruneta i spojrzała mu w oczy/ Kotku.../ pogładziła policzek mężczyzny/ Nie masz chyba do mnie żalu, że z nim chwilę pogadałam?
Długo trwała ta chwila.../ Chodakowski spuścił wzrok.
Zazdrosny jesteś!/ Kasia z niedowierzaniem pokręciła głową.
No jestem, i co?/ Marcin przygarnął brunetkę do siebie.
Nie masz powodów/ dziewczyna wtuliła się w swojego faceta i przymknęła powieki.
Zmęczona?
Bardzo, powinnam się przespać... Poza tym, kto do Ciebie dzwonił?
A co? Zazdrosna jesteś?
Kasia na słowa Marcina przewróciła oczami a mężczyzna szyderczo się uśmiechnął.
Mężczyzna położył się na poduszce i mocno przytulił Kasię. Kobieta przylgnęła do niego całym swoim ciałem i chowając się w ramionach Marcina po chwili zasnęła.
Chodakowski przytulał Mularzyk dalej co jakiś czas całując ją w czoło. Pierwszy raz od dawna spokojnie spała. Jej klatka unosiła się i opadała z każdym oddechem. Żyła.
Pomimo mijającego czasu Marcin nie do końca oswoił się z myślą, że znowu ma Kasię przy sobie. Wydawało się to dla niego zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe.
Leżał właśnie obok najważniejszej kobiety w swoim życiu, czuł jej zapach i oddech na swojej szyj. To nie był sen. To była najpiękniejsza rzeczywistość.
Obserwując śpiącą brunetkę podjął bardzo ważną decyzję.
Starając się nie zbudzić kobiety wstał z łóżka, wyjął z szuflady małe pudełko i poprawiając koc okrył nim Kasię po czym wyszedł z sypialni.
Usiadł na kanapie i z wielkim strachem i niepewnością otoworzył pudełeczko.
Dwie, złote obrączki.
Jedna duża, druga o połowę mniejsza.
17.01.2015 K&M.
Tym razem musi się udać.

Marcin zamknął pudełeczko, odłożył je miejsce i położył się obok Kasi. Ponownie przytulił drobną brunetkę i z szerokim uśmiechem oparł swoją na jej głowie.
Po chwili pomimo wielu emocji również zasnął.

Kasia... Kasia... Kaśka! Nie, nie, nie! Błagam, nie!/ Chodakowski poderwał się z miejsca.
Cii, jestem tutaj.../ Mularczyk pogładziła wystraszonego bruneta po policzku po czym oparła swoje o jego czoło i delikatnie musnęła jego ust/ Spokojnie.../ wyszeptała czując przyśpieszony oddech Marcina na swojej szyj/ Nie bój się Marcin, niczego się nie bój/ Kasia wtuliła się w bruneta który natychmiast mocno ją do siebie przyciągnął i przytulił.
Leżeli przez dłuższy czas nie odzywając się do siebie ani słowem.
Dopiero po kilku minutach brunetka odważyła się zapytać ukochanego co mu się przyśniło.
Byliśmy w jakimś parku, zaczęłaś biec a potem zniknęłaś.../ mężczyzna w dalszym ciągu nie wypuszczając kobiety z uścisku, dodał/ Zniknęłaś z Szymkiem.
Marcin.../ Kasia ocierając łzę, która spłynęła po policzku mężczyzny delikatnie pocałowała go w usta. Mężczyzna szybko odwzajemnił pieszczotę i gładząc plecy brunetki zachłannie ją całował/ Poczekaj.../ szepnęła łapiąc oddech.
Co się dzieje?/ Chodakowski z niepokojem spojrzał na swoją kobietę, która w jednej chwili zbladła/ Boże, Kaśka, co jest?/ Marcin z przerażeniem spojrzał na brunetkę. Kasia leżała pod swoim ukochanym i nie mogąc wydusić z siebie ani słowa mocno wbiła paznokcie w jego plecy/ Spokojnie, słyszysz? Spokojnie.../ brunet szybko wstał z łóżka, nałożył jeansy, koszulkę i buty.
Marcin...
Kasiu...
Podasz mi wody?
Oczywiście/ Marcin wyszedł do kuchni z której już po chwili wrócił ze szklanką napoju dla Kasi. Usiadł na łóżku obok Mularczyk i podał jej kubek/ Lepiej?/ zapytał kiedy brunetka upiła kilka łyków.
Tak, przepraszam/ dziewczyna oparła głowę na ramieniu Marcina/ Jesteś pewien, ze chcesz ze mną być? Wieczne problemy...
Zaraz wykopie Cię za drzwi, Kaśka/ Chodakowski zagarnął brunetkę w swoje ramiona i ucałował w czubek głowy/ Żyć bez Ciebie nie umiem/ dodał opierając swoje czoło o jej głowę. Wtulił swoją twarz we włosy kobiety.
Kocham Ciebie, Marcin. Najmocniej/ Kasia zamknęła oczy i przytuliła się do Marcina.
Dopiero po 4, spróbuj zasnąć/ Chodakowski poczuł jak ogarnia go niesamowite uczucie ciepła i spokoju. Tęsknił za tym stanem od kiedy tylko stracił Mularczyk a teraz mógł się nim w pełni delektować.
Nie chciał już żeby ich pociąg pędził. Niech jedzie, czasami się zatrzymuję ale niech już nigdy nie zboczy z toru.

Śpij, śpij../ szepnął wstając z łózka. Nie chciał, żeby Kaśka niepotrzebnie się obudziła.
Wyszedł z pomieszczenia i oddzwonił do swojej mamy. Aleksandra poinformowała go, że za chwilę odwiozą Szymka. Marcin szybko sprzątnął salon, pozmywał naczynia i wziął się za robienie śniadania dla siebie i Kasi. Żeby zrobić Mularczyk trochę przyjemności tego ranka przygotował naleśniki z truskawkami. Doskonale widział, że Kaśka je uwielbia.

Jest tak, że gdy wstanie świt 
Wejdziemy w głąb tak obcy sobie – obcy innym ludziom

Cześć mamo/ Marcin otworzył drzwi i przejął od swojej rodzicielki swojego syna/ Jak było u babci, co?/ Chodakowski z uśmiechem spojrzał na Szymka który tylko radośnie poklaskał w dłonie po czym wyrwał się z objęć swojego ojca i pobiegł do salonu/ Wejdziesz?
Na chwilkę/ Aleksandra weszła do środka. Na kanapie siedział Szymek i bawił się klockami/ Jak Kasia?/ zapytała kobieta odstawiając torbę na stolik w korytarzu.
W porządku.
Śpi?
Tak, wczoraj wieczorem była bardzo zmęczona a dzisiaj w nocy... Źle się poczuła.
Jak to?/ mama Marcina wyraźnie się przejęła.
Spokojnie, nie panikujmy. Kasia jest pod najlepszą opieką medyczną w Warszawie, poza tym ma mnie. 
Zmieniłeś się synu/ Aleksandra delikatnie się uśmiechnęła.
Dla niego, dla niej... Dojrzałem.
Dzień dobry/ Mularczyk ubrana w niebieski szlafrok stanęła u progu salonu. Rodzicielka Marcina od razu podeszła do dziewczyna i ją przytuliła
Jak się czujesz?
Lepiej, dziękuje/ Kasia wysiliła uśmiech po czym podeszła do swojego synka. Ucałowała go w czubek głowy. Następnie zbliżyła się do Marcina i objęła go w pasie. Prawda była taka, że czuła się fatalnie. Ciągłe zawroty głowy, mdłości.. Miała tego wszystkiego serdecznie dość. Oparła czoło o klatkę piersiową mężczyzny i przymknęła oczy.
Kaśka, co się dzieje?/ Marcin z przerażeniem spojrzał na ukochaną która dygając z zimna stała u jego boku.
Nie wiem, muszę wziąć leki i mi przejdzie.
Jeżeli nie to jedziemy do szpitala, jasne?
Tak, tak/ Kasia odsunęła się do swojego mężczyzny i spojrzała na jego matkę która przyglądała się Marcinowi z wielkim bólem i... współczuciem? Tak, to było współczucie.
Może porozmawiaj z Magdą, jest w takiej samej sytuacji.
Teraz rozmawiam z lekarzem, Marcinem... To mi wystarcza.
Jesteś dla niego ciężarem.../ Aleksandra całkowicie nie zważając na obecność Marcina powiedziała słowa, które Kasię naprawdę mocno zabolały.
Zarówno Mularczyk jak też Chodakowski z niedowierzaniem spojrzeli na Panią Chodakowską.
Dosyć, wyjdź stąd/ Marcin obdarzył swoją matkę pełnym złości spojrzeniem/ Poza tym... Kasia niedługo zostanie Twoją synową. 
Nawet nie wiesz jaki ciężar bierzesz sobie na ramiona.
Kaśka waży niecałe pięćdziesiąt kilogramów ale dziękuje za troskę, to bardzo miłe/ Marcin otworzył drzwi wyjściowe na oścież/ Do wiedzenia, Mamo.
Do widzenia/ Aleksandra wyszła z mieszkania zostawiając Kasię i Marcina samych z Szymkiem.

Tam Ty i ja
Tak pięknie wolni
Bez żalu, że świat zapomni mnie

Przewinę go.../ Mularczyk chciała wziąć synka na ręce ale Chodakowski szybko odciągnął ją od dziecka i przytulił.
Nie jesteś dla mnie żadnym ciężarem, Kasia.
Nigdy nie pomyślałam o tym w taki sposób...
Kocham Ciebie i do mojego świętego obowiązku należy to aby się Tobą zająć.
Naprawdę chcesz żebym została Twoją żoną?
To da się na niby?
Nie da...
Właśnie/ mężczyzna ucałował brunetkę w czoło a po chwili dodał/ Chcę spędzić z Tobą resztę swojego życia.
Kasia pocałowała Marcina i z uśmiechem wtuliła się w jego klatkę piersiową.
Nie mogła uwierzyć w to jakie szczęście ją spotkało.
Pół roku temu, kiedy wracała do Polski nawet nie pomyślała, że skończy ponownie u boku Marcina.
Marzyła o tym każdego dnia ale wydawało się jej to niemożliwe.
Najwidoczniej marzenia się spełniają jeżeli tylko mocno w nie wierzymy.

Lepszy świat ma dla nas
Nowy plan 



KOMENTUJCIE!!
Share:  

poniedziałek, 7 grudnia 2015

PRAWA AUTORSKIE

Kochani!
Nienawidzę kiedy ktoś przywłaszcza sobie prawa do mojej twórczości a ostatnio coraz częściej dostrzegam te(to?) zjawisko.
Co jakiś czas na stronkach o KaMi pojawiają się ŻYWCEM przepisane moje opowiadania. Rozumiem naprawdę wiele ale proszę Was USZANUJCIE PRACĘ INNYCH.
Pomyślcie czasem zanim skopiujecie ile pracy wkładam w wymyślenie fabuły tak aby Was zaciekawić. Każdy ma prawo do PISANIA, nikt nie ma prawa do KOPIOWANIA.
Odpowiednie kroki już podjełam i niektóre stronki KTÓRYM DZIĘKUJE! usuneły skopiowany materiał. Reszta zostanie zgłoszona ;)


Jeżeli zobaczycie sytuacje w której mój blog będzie kopiowany- piszcie od razu!!

Kolejna część pojawi się w piątek wieczorem!! Czekacie? :D


Share:  

sobota, 5 grudnia 2015

własny wzór

Wszystko zaczyna się wyjaśniać ale spokojnie, to nie koniec opowiadania.
Kiedy ta sprawa się rozwiąże będę pisała dalej o życiu KaMi.
Odcinek 1180 Mjm wzruszył mnie niesamowicie i utwierdził w przekonaniu, że ten serial bez Kasi i Marcina nigdy nie będzie taki sam:( Bardzo brakuje mi Agnieszki w obsadzie ale no cóż, nic nie możemy poradzić.
Teraz tylko czekać aż nasi ukochani reżyserowie wstawią w miejsce Kasi w czołówce Izę. Tak, to będzie 'piękny' moment.
Soooo ;p
Zaczynajmy! Mam nadzieję, że ta część Wam się spodoba i zostawicie po sobie jakiś znak w formie komentarza! :*





Nauczymy się na błędach
Wszędzie tyle dobrych rad
Posłuchamy innych przecież oni dobrze wiedzą jak
Ze sobą przetrwać idealnie tak

Przepraszam.../ Kasia ze łzami w oczach stała u progu mieszkania Marcina. 12 minut. Rekordowo krótki czas rozstania.
Chodakowski wpuścił kobietę do środka zabierając od niej walizkę, którą postawił w korytarzu.
Marcin, muszę Ci o czymś powiedzieć.
Siadaj/ wskazał na kanapę i pełen nadziej ruszył za Kasią.

Kiedy zajęli już wygodne miejsca Mularczyk ze łzami w oczach opowiedziała swojemu partnerowi o wszystkim zaczynając od groźby Procia, kończąc na przeszczepie serca.
Nie wiedziałam czy to przeżyję/ brunetka zaczęła nerwowo chodzić po salonie/ Łukasz stwierdził, że najlepiej jeżeli od razu po porodzie wyjadę na operację do Norwegi. On tam pracuje i ma zaufanych sobie lekarzy. Zgodziłam się. Przeszczep odbył się w lutym tamtego roku, potem pół roku kuracji i kiedy wrociłam do pełni sił dowiedziałam się co wykombinowała Iza. Prosiłam lekarzy, żeby powiedzieli Ci prawdę zaraz po moim wyjeździe ale Lewicka obmyśliła swój własny plan. Ten profesor jest jej ojcem, stąd pewnie kojarzysz nazwisko. Radosław Lewicki. Zrobił wszystko o co go córka poprosiła. Dowiedziałeś się, że nie żyję a lekarze zrobili wszystko żebyś nigdy nie zajrzał do trumny. Kiedy nosiłeś po mnie żałobę ja niczego nie świadoma czekałam na Twój telefon. Na początku myślałam, że jesteś na mnie zły ale potem okazało się, że tak naprawdę niczego nie wiesz.
Dlaczego mam Ci uwierzyć? Ostatnio mówiłaś coś innego...
Mam dokumentacje/ wyjęła z torebki białą teczkę i położyła ją na stoliku przed Marcinem. Roztrzęsiony Chodakowski wyciągnął ze środka pliczek dokumentów. Zaczął je przeglądać. Po policzkach spłynęło mu kilka łez.
Od razu kiedy wyszłam z kliniki poprosiłam Łukasza żebyśmy wracali jak najszybciej do Polski. Zgodził się ale pod jednym warunkiem.../ Kasia ocierając łzy jednoznacznie spojrzała na Marcina/ Nie mogłam się zgodzić/ ze strachem ukucnęła przed Chodakowskim i spojrzała mu prosto w oczy/ Nie chciałam.
Ale wróciłaś...
Łukasz poszedł na układ a potem zniknął i nie mam pojęcia gdzie się podziewa.
Jaki układ?/ Chodakowski z zaciekawieniem spojrzał na swoją ukochaną.
Nie dotknie mnie pod warunkiem, że będę mu co miesiąc płaciła jakąś stawkę pieniędzy.
Jaką?
Nie wiem.../ Mularczyk zaprzeczyła ruchem głowy/ Łukasza nie ma, nikt nie wie gdzie wyjechał.
Kasia... Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Ktoś musiał być silny dla Szymka... Gdybym wtedy z wami została to teraz byłabym po drugiej stronie rzeki/ dziewczyna położyła dłonie na kolana Marcina i spojrzała mu w oczy/ Kocham tylko Was i zawsze robiłam wszystko myśląc o Tobie i Szymku...
Kaśka, ja nie wiem co mam powiedzieć bo... Kiedy dowiedziałem się, że nie żyjesz coś we mnie pękło. To coś odeszło z Tobą, rzuciłem tym jak piaskiem w dzień Twojego pogrzebu. Boże, jak ja chciałem żebyś tutaj była/ Marcin uśmiechając się przez łzy spojrzał w oczy Kasi/ Mam nawet Twoje perfumy i czasem psikałem nimi pościel kiedy nie... nie mogłem zasnąć. Magda w wakacje była w szpitalu, tym samym co Ty kiedyś. Stałem na korytarzu i płakałem bo wrócił do mnie moment naszego pożegnania. Tak wiele przeżyłem bez Ciebie, tak się starałem, żeby żyć samemu a teraz pragnę tylko tego żebyś tutaj została. Ze mną.
Zostanę ale nie tutaj... Wyjedźmy, zacznijmy od początku.
Chodź tutaj, chodź/ Marcin zagarnął Kasię w swoje ramiona i bardzo mocno do siebie przytulił. Kobieta tylko się wtuliła w szyję ukochanego i uśmiechając się muskała ustami jego skórę.

Kiedy emocje opadły a Marcin doszedł do siebie po tym co usłyszał z ust Kasi zaparzył dwa kubki herbaty i stawiając je na stoliku przy kanapie ponownie usiadł obok kobiety.
Dochodziła godzina 1 w nocy ale oni byli zbyt pobudzeni żeby iść spać. Potrzebowali rozmowy i bliskości a nie snu.
Jak Ty się czujesz?/ zapytał Chodakowski spoglądając w oczy Kasi.
W porządku/ brunetka nieśmiało się uśmiechnęła.
Może powinnaś porozmawiać z Magdą, jest w takiej samej sytuacji co Ty.
Umówię się z nią kiedyś na kawę.
Może pojedziemy rano do Bistro?/ Chodakowski upił łyk ciepłego napoju/ Taro i Paweł ucieszą się na Twój widok.
Pojedziemy tam na śniadanie. Marzy mi się jajecznica z boczkiem...
Jajecznica z boczkiem... Moja Kasia wraca/ Marcin z uśmiechem spojrzał na speszoną brunetkę.
Jesteś niesamowity, wiesz?
Ja? Czemu?
Rozmawiasz, zachowujesz się jak gdyby nigdy nic...
Jest takie uczucie, wiesz? Zapomniałem nazwy ale jego definicja nie jest nikomu znana tak dokładnie, możemy sobie jedynie sami interpretować na swój sposób. Ja trzymam się pewnej zasady.
Tak, jakiej?/ Kasia z radością w oczach spojrzała na bruneta który momentalnie spoważniał i wbił wzrok w ziemię aby po chwili zacząć monolog.
Cierpliwa jest, łaskawa, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą. Nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego.../ Marcin spojrzał na brunetkę której oczy błyszczały od łez/...nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz weseli się prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieje i...
wszystko przetrzyma/ przerwała mu Mularczyk po czym z uśmiechem dodała/ Nidy nie ustaje.
Jak to się tam nazywa.../ brunet podrapał się po karku i udawał skupienie.
Miłość/ Kasia pogładziła policzek ukochanego po czym poddała się całkowicie temu co robił.
Marcin wciągnął kobietę sobie na kolana i trzymając za nadgarstki pocałował. Przeniósł swoje dłonie na plecy dziewczyny pogłębiając pocałunek.
O to mi chodziło/ szepnął spoglądając w oczy Kasi/ Miłość/ dodał ton ciszej przenosząc swoje usta na szyję Mularczyk.
Wstał z kanapy trzymając ją na biodrach nadal całując. Niosąc ją poczuł jak muska palcami jego karku. Tęsknił za tym uczuciem. Potrzebował jej bliskości jak nigdy wcześniej.
Nie przerywając opadł z Kasią na łóżko.
Chwila.../ odsunął się od Mularczyk i łapiąc oddech  dodał/ Ty możesz...?/ niepewnie spojrzał w oczy kobiety w których w jednej chwili pojawiło się rozbawienie.
Możesz/ powiedziała szeroko się uśmiechając/ Całuj/ dodała z jeszcze szerszym uśmiechem zatapiając palce w jego bujnej czuprynie a Marcin zrobił to co mu kazała, bo on zawsze robił to co mu Kaska kazała.

Każdy zwykły dzień kolejna z prób i napiszemy w końcu własny wzór
Jak razem być
Na zawsze już

Kasiu... Pięć minutek/ szepnął nakrywając się kołdrą po uszy.
Marcin, mieliśmy jechać do bistro.
Tęskniłem za Twoim marudzeniem/ chciał złapać Mularczyk za rękę ale ta sprytnie się wyśliznęła.
Masz pięć minut Kotek.
Lubię jak tak mówisz/ spojrzał w stronę brunetki która zapinała jeansy/ Naprawdę lubię/ dodał kiedy znalazł się już obok niej.
Ubieraj się!/ Kasia podniosła głos i z rozbawieniem spojrzała na Marcina/ Ruchy Marcinku, ruchy/ wyszła z sypialni zostawiając uśmiechniętego bruneta samego.

Ej Kaśka, gdzie są moje spodnie od dresu?
Gorzej niż z dzieckiem/ Kasia z uśmiechem podeszła do szafy, wyjęła z niej szare spodnie i rzuciła je Marcinowi.
Jak zaglądałem to ich tam nie było, naprawdę/ podniósł ręce w geście desperaty. Oboje wybuchnęli śmiechem.
Trzy minuty/ Kasia wskazała na zegarek który nosiła na ręku. Marcinowi od razu przypominało się to co miał zrobił już jakiś czas temu.
Chodź tu/ powiedział szeroko się uśmiechając. Kasia spojrzała na niego podejrzliwie/ Spokojnie, nic ci nie zrobię.
Tego nie jestem taka pewna.../ Kasia niepewnie podeszła do Marcina i ustała naprzeciw niego.
Daj rękę.
Marcin....
Kasia, nie wygłupiaj się.../ wyciągną swoją dłoń na której po chwili spoczął nadgarstek Mularczyk/ Skoro limit nieszczęść już wyczerpaliśmy... Na szczęście/ z cwaniackim uśmiechem pomachał Kasi przed nosem bransoletką ze znakiem nieskończoności/ Teraz przestań się trząść jak galareta/ z uśmiechem nachylił się nad brunetką i założył jej na nadgarstek bransoletkę. Oboje spojrzeli na błyskotkę i wymienili się spojrzeniami pełnymi nadziej i miłości.
Jedziemy?/ Marcin sięgnął po bluzę i spojrzał na Kasię która jak zahipnotyzowana stała i wpatrywała się w jego twarz.
Tak, tak.. Pójdziesz po Szymka? Ja tylko...
Jasne/ mężczyzna przelotnie pocałował Kasię w czoło i wyszedł z sypialni.


Kogo moje oczy tutaj widzą! Mocna 10tka!/ Paweł z uśmiechem podszedł do Kasi i ją uściskał/ Jakkolwiek to nie zabrzmi... Miło Ciebie widzieć/ ucałował ją w policzek po czym przywitał się z Marcinem i małym Szymkiem który z zainteresowaniem przyglądał się swojej zabawce którą trzymał w rączce/ Siadajcie/ Paweł wskazał na kanapę a po chwili dodał/ To co zawsze?
Tym razem poprosimy jajecznicę z boczkiem dla nas a dla Szymka jakiś soczek, najlepiej marchewkowy.
Kawa, herbata?
Kasiu?/ Marcin zwrócił się do Mularczyk.
Kawa, kawa/ Kasia delikatnie się uśmiechnęła/ Dużo kawy/ dodała spoglądając na Pawła.
Dla mnie to samo/ Chodakowski posadził sobie syna na kolanach i zaczął przeglądać z nim książkę.
Już się robi/ po chwili mężczyzn zniknął za drzwiami prowadzącymi do kuchni.

Co tam Szymuś?/ Kasia nachyliła się nad swoim synem i musnęła palcem jego nosek.
Ma po Tobie skubany!/ Chodakowski pocałował Szymka w czoło i oddał go pod opiekę Mularczyk.
Zaraz sobie napijesz się soczku, tak?/ kobieta poprawiając blond włoski chłopca szeroko się do niego uśmiechała co zresztą chłopiec odwzajemnił.
Daj go tutaj/ Marcin odsunął się od Kasi i wskazał miejsce na kanapie pomiędzy nimi/ Niech sobie chłopak zje jak człowiek/ z uśmiechem pogłaskał Szymka po główce.
Proszę/ Paweł podał młodemu butelkę z soczkiem/ Zaraz Taro przyniesie wasze śniadanie. Koniecznie chciał zrobić to sam. Na zdrowie Szymek/ dodał i wrócił do kuchni.
Szymek radośnie poklaskał w dłonie.
Chyba się mu podoba/ Kasia spojrzała na Marcina.
Mi też/ Chodakowski położył dłoń na kolanie Mularczyk na co Szymek mocno uderzył go po ręce.
O jaki!/ Mularczyk zaczęła głośno się śmiać po czym ucałowała swojego syna w główkę.
Stawiasz ojca w przegranej pozycji, nie ładnie/ Marcin zabawnie pogroził Szymkowi palcem na co ten zrobił maślane oczka po czym wrócił do przeglądania książeczki/ Spryciarz.
Po Tobie/ Kasia z uśmiechem spojrzała w oczy Chodakowskiego po czym pogładziła go dłonią po karku.
Co Ty się z tym masz?
Lubię/ Mularczyk wzruszyła ramionami.
Problem w tym, że ja też...
Wymienili się uśmiechami.
Dla dziesiątki/ Taro ustawił talerz na stoliku przed Kasią i mocno ją przytulił.
Hej, hej! Wystarczy.../ szybko wtrącił się Marcin.
Widzisz jaki zazdrosny?
Jeżeli chcesz to możesz mnie poprzytulać/ Chodakowski szeroko się uśmiechając spojrzał na Taro który tylko machnął ręką. Kasia wybuchła śmiechem.
Kelner drugi talerz postawił przed Marcinem i zniknął za ladą.
Smacznego.

Kasiu... Idźcie do samochodu, ja tylko zadzwonię.
Jasne/ Mularczyk wzięła swojego synka na rączki i ruszyła w stronę auta.
Marcin odprowadził ich wzrokiem po czym wybrał numer, którego nigdy nie miał zapisanego i oznajmiając, że się wycofuje szybko się rozłączył i z uczuciem ulgi poszedł za Kasią i Szymkiem.

Tak wiele pytań jest bez odpowiedzi
Teraz już nie odpowie za nas nikt

Tato, tato!/ Szymek ile sił w nóżkach szedł w stronę Marcina i cały zapłakany krzyczał, że musi pomóc. Chodakowski natychmiast wziął syna na ręce i pobiegł na parking.
Obok samochodu kucała Kasia i ze łzami w oczach szukała czegoś w torbie.
Co się dzieje?
Tabletki.../ szepnęła ledwo słyszalnym głosem po czym zaczęła bardzo niespokojne oddychać.
Już, już.../ Marcin otworzył pudełeczko z lekami i podał Kasi jedną tabletkę. Szybko wyjął z samochodu butelkę wody i wręczył ją Mularczyk/ Lepiej?/ zapytał po dłuższej chwili kucając obok Kasi. Szymek stał obok i przyglądał się całej sytuacji.
Tak, tak.../ Mularczyk z pomocą Chodakowskiego ustała na nogi i już o własnych siłach zajęła miejsce pasażera.
Marcin usadził wystraszonego Szymka w foteliku i sam wsiadł do samochodu.
Jedziemy do szpitala/ powiedział patrząc na bladą Kasię/ Musi zobaczyć Ciebie lekarz.
Za dużo wrażeń na raz.../ Mularczyk starała się uspokoić partnera/ Powinnam bardziej uważać.
Nie mamy o czym dyskutować. Jedziemy do szpitala, natychmiast.
Marcin...
Szymuś, babcia z Tobą dzisiaj posiedzi, zgoda?
Mały Mularczyk kiwnął głową oznajmiając że przystaje na propozycje swojego ojca.
Musi zobaczyć Ciebie lekarz/ powtórzył Chodakowski i położył dłoń na kolanie Kasi. Dziewczyna odruchowo przykryła jego dłoń swoją.

Dziękuje mamo, że zajmiesz się Szymkiem/ Marcin wymienił ze swoją rodzicielką porozumiewawcze spojrzenie.
Zadzwoń jak już coś będzie wiadome.
Zadzwonię/ Chodakowski pożegnał się z rodzicami i synem po czym usiadł na jednym z krzeseł i schował twarz w dłoniach.

Przypomniało mu się kiedy Kasia walczyła o życie po cesarskim cięciu. Wspomnienia i ból związany z tamtymi chwilami wróciły do Marcina z rekordowo mocno siłą. Zacisnął pięści i starając się nie uwolnić ani jednej łzy wyczekiwał swojej kobiety.

Pan Marcin?/ mężczyzna podniósł wzrok na lekarza.
Coś z Kasią?/ Chodakowski ze strachem poderwał się z miejsca.
Pana żonie nic nie zagraża. Może wrócić z Panem do domu jednak zalecałbym przez kilka najbliższych dni nie narażać jej na większe uniesienia.
'Żonie...'
Oczywiście/ Marcin niemal niewidocznie uśmiechnął się do lekarza.

'Pana żona nie żyje'- tej wersji wolałby nie usłyszeć nigdy więcej. Jeden raz kiedy dowiedział się, że Kasia 'umarła' w zupełności mu wystarczy.

Marcin.../ Mularczyk na wózku prowadzonym przez pielęgniarkę dostrzegła swojego 'męża'. Mężczyzna od razu podbiegł do ukochanej i ukucnął obok niej jednocześnie zagarniając ją w ramiona/ Przepraszam/ wyszeptała Kasia gładząc partnera po karku.
Stracha mi napędziłaś... Masz do tego talent, wiesz?
Trochę marny ten talent...
Mogę zabrać żonę do domu?/ mężczyzna zwrócił się do młodej pielęgniarki która pchała wózek z Kasią. Żonę...
Tak. Proszę na siebie uważać/ dziewczyna uśmiechnęła się do Mularczyk i oddając ja pod opiekę Marcina oddaliła się od pary.
Moja mama prawie na zawał zeszła/ Chodakowski podtrzymując Kasię pomógł wyjść jej ze szpitala/ Szymek zostanie u rodziców na noc a ja zajmę się Tobą.
Brzmi ciekawie...
Żadnych uniesień!/ Marcin pogroził Kasi palcem co ją niezmiernie rozśmieszyło/ Kaśka!
No co, śmiać też się nie mogę?
Nie!/ powiedział po czym szeroko się do niej uśmiechnął/ Wsiadaj/ otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł Kasi zająć miejsce a sam usiadł za kierownicą.

Jesteśmy różni, żeby dało się ułożyć wzór
Wspólny mianownik trzeba ustalić tu.

Lekarz zalecił dużo witamin, dlatego też zrobiłem Ci soczek.
Jabłko i szpinak? Wiedziałam!/ Kasia z obrzydzeniem spojrzała na szklankę wypełnioną do pełna zielonym napojem/ Wiesz jakie to jest nie dobre?
Nie wiem ale za to wiem jak smakuje dobra kawa...
Kawa.../ Kasia z rozmarzeniem spojrzała na kubek Marcina.
Pyszna/ mężczyzna upił łyk po czym srogo spojrzał na ukochaną/ Żadnej kawy Kaśka.
Długo?
Dopóki to ja się Tobą zajmuję/ ucałował Mularczyk w czoło po czym wstał z łóżka i podszedł do szafy aby  zmienić koszulkę.
Czyli żegnaj kawo na wieki..
Naprawdę wybierasz mnie?/ Chodakowski z udawanym zaskoczeniem spojrzał na Kasię.
Tego nie powiedziałam.../ dziewczyna cały czas przyglądała się Marcinowi, który stał przy szafie bez koszulki.
Kasiu... Nie rozpraszaj mnie, dobra?
Wcale tego nie robię!
Kasia...
No co? Pomarzyć zawsze można, nie?
Pomarzyć tak/ Marcin nałożył na siebie koszulkę i wyszedł do kuchni po kolejną dawkę witamin dla Kasi.
Co tam robisz?
Sałatkę!
Jakąś dobrą?
No, z brokułami!
Marcin!
Co?
Wyprowadzam się!
Tylko spróbuj!
Jesteś niemożliwy!
Ja Ciebie też!
Kasia z uśmiechem który mimowolnie malował się na jej twarzy ułożyła się na poduszce i z rozmarzeniem spojrzała w okno za którym świeciło marcowe słońce.

Smakuje?/ Marcin przegryzał kurczaka kiedy Kasia męczyła się z całą miską zielenizny.
Chcesz spróbować?/ spojrzała błagalnie na Chodakowskiego po czym z zniesmaczeniem wypchała całą buzię sałatą.
Marcin z niedowierzaniem pokiwał głową.
Ooo, pewnie Olek/ Chodakowski wstał z łóżka i poszedł otworzyć drzwi do których ktoś zapukał.
Czy zostałem Kasię Mularczyk?/ wysoki brunet z kwiatami w rękach stał u progu mieszkania. Obcy mężczyzna a na widok Marcina tylko się uśmiechnął.
Chodakowski był pewien, że skądś zna tego człowieka ale za nic nie mógł sobie przypomnieć skąd.
Łukasz?/ wystraszony głos Kasi dobiegł zza pleców Marcina.
Łukasz.
Oczywiście.
Łukasz Drzewiecki.
Marcin z niedowierzaniem spojrzał na Pana doktorka na którego twarzy wymalował się bezczelny uśmieszek.

Share:  

środa, 2 grudnia 2015

4:30 the end?

Ta część wcale nie jest taka oczywista, nie róbcie sobie złudzeń :D
TO JEST KLUCZ!
Szukajcie a znajdziecie ;p
ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA!
Dziękuje też za tak pozytywny odbiór tego opowiadania! Jesteście mega <3








Chciałbym powiedzieć Ci
Opisać cały ból
Przypomnieć wielkość chwil
Używać małych słów


Niech to pozostanie między nami.../ Kasia przetarła dłonią załzawione oczy. Było jej ciężko rozmawiać na TEN temat ale czuła, że Olek ją zrozumie i zachowa wszystko dla siebie.

Blondyn miał już coś powiedzieć ale właśnie wtedy do mieszkania wszedł dziwnie radosny Marcin. Kasia od razu domyśliła się skąd u niego taki humor. Zanim jeszcze Chodakowski zdążył coś powiedzieć, Mularczyk wybiegła do łazienki aby nie zauważył, że płakała.

Jesteś pijany chłopie.../ Olek pomógł swojemu bratu doczołgać się do łóżka/ Co Ty wyprawiasz?
Skrzywdziłem Izę, skrzywdzę Kaśkę... 
O czym Ty mówisz? 
Dobranoc/ Chodakowski opadł na poduszkę i od razu zasnął. Zrezygnowany Olek wrócił do salonu w którym obok lustra stała Kasia. Widząc w jakim jest stanie podszedł i mocno ją przytulił.
Zrobię wszystko co w mojej mocy.../ powiedział a po chwili dodał/ Nie pozwolę żebyś cierpiała przez tego człowieka/ dodał a po chwili pożegnał się z Mularczyk i wyszedł z mieszkania swojego brata.

08:09. Kasia weszła do pokoju dziecięcego. Szymek spokojnie spał w rączkach ściskając przytulankę. Mularczyk okryła go kocykiem i zajrzała do sypialni.

Marcin leżał na łóżku a wokół roznosił się zapach alkoholu. Kobieta uchyliła okno i zebrała brudne ciuchy bruneta które porozrzucane były po całym pomieszczeniu. Wyszła z sypialni zasuwając za sobą drzwi.

Miała za złe Chodakowskiemu, że wrócił do domu w takim stanie i w dodatku ją okłamał.
Kobieta zajrzała do lodówki. Znalazła w niej tylko światło i dosłownie odrobinę mleka. Zrezygnowana usiadła przy stole i ukryła twarz w dłoniach. Miała serdecznie dosyć tej całej sytuacji która panowała pomiędzy nią a Marcinem.

Kasiu.../ Chodakowski starając się utrzymać równowagę powolnym krokiem podszedł do stołu/ Możesz zrobić mi kawę? Dużo kawy?
Sam sobie zrób/ z wysilonym uśmiechem spojrzała na mężczyznę który usiadł naprzeciwko.
Daj spokój Kaśka...
Szymek w nocy źle się poczuł. Olek zapisał antybiotyk. Zaraz pójdę do apteki i przy okazji zrobię zakupy.
Nigdzie sama nie pójdziesz, idę z tobą.
Daj spokój, poradzę sobie ale zajmij się Szymkiem, proszę.
Nie ma sprawy/ zmęczony Marcin wypił kubek kawy a potem wrócił z powrotem do łóżka i zasnął. Kasia w między czasie wyszła na miasto kupić wszystkie potrzebne rzeczy.

Marcin przebudził się dopiero po godzinie. Rozejrzał się dookoła siebie. Czuł się znacznie lepiej albo tak mu się tylko wydawało. Wstał z miejsca i zaparzył kolejną już kawę. Kiedy miał wrócić do stołu usłyszał dzwonek do drzwi. Poszedł je otworzyć.
Nie przyszedłeś wczoraj, bo?/ Iza z założonymi na klatce piersiowej rękoma stała przed Marcinem. Zmierzyła go wzrokiem.
Właź.../ brunet zostawił otwarte drzwi a sam wrócił do kuchni. Lewicka po chwili usiadła naprzeciwko niego.
Coś się stało?
Dowiedziałem się kilku ciekawych faktów na twój temat.
Marcin... Co miałam zrobić?
Widziałaś w jakim jestem stanie a nie pisnęłaś nawet słowa a teraz chcesz zgrywać tą najlepszą? To koniec Iza.
Jak to?
Kasia wróciła, nie chcę i nie mogę jej ranić. Ona jest teraz najważniejsza i zrobię wszystko żeby była bezpieczna. Znajdę tych ludzi i jeżeli będzie taka potrzeba to ich... nawet zabić mogę. Ważne żeby Kaśka była szczęśliwa.
Ty ją nadal kochasz.../ Lewicka wstała z miejsca/ Po tym wszystkim jest dla Ciebie nadal numerem jeden.
Taki urok/ rzucił a po chwili dodał/ Lepiej będzie jeżeli sobie pójdziesz.
Jasne, miłego życia Marcin.
Iza!/ wybiegł za brunetką na klatkę schodową/ Jeżeli Kaśce coś się stanie to gorzko tego pożałujesz.
O czym ty mówisz?
Doskonale wiesz o czym.../ znacząco na nią spojrzał.
Nie rozumiem Ciebie Marcin! Jednego dnia jest wszystko w porządku a wystarczyło, żeby ona wróciła! Bez żadnego zastanowienia jej wszystko wybaczyłeś i...
Zamknij się, rozumiesz? Zamknij się/ Chodakowski podniósł wzrok i obdarzył Izę spojrzeniem pełnym nienawiści/ Nie chcę ciebie znać. Nie oceniaj ani mnie a tym bardziej Kaśki... Nic o nas nie wiesz! Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak ja ją kochałem, ile dla mnie znaczyła i...
...i znaczy nadal?/ Iza weszła Marcinowi w słowo.
Mężczyzna jedynie kpiąco się uśmiechnął i wrócił do mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi. Nie miał ochoty na dalsze kłótnie z Lewicką. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach.
Teraz znaczy jeszcze więcej.../ szepnął sam do siebie i kładąc głowę na oparciu wbił wzrok w biały sufit.

Kasia?/ Chodakowski podniósł się z kanapy na dźwięk otwieranych drzwi/ Martwiłem się...
Jak widzisz jestem cała i zdrowa.
Przepraszam za wczoraj.../ Marcin złapał brunetkę za łokieć i przyciągnął delikatnie w swoją stronę.
Nie ma sprawy/ Kasia wymusiła uśmiech i wyrywając się z uścisku mężczyzny poszła do kuchni rozpakować zakupy/ Szymuś jeszcze śpi?
Tak.
To dobrze, Olek mówił, że musi wypocząć. Zaraz podam mu leki. Możesz mi pomóc?/ Mularczyk kiwnęła głową na siatki.
Jasne.
Otworzę!/ krzyknął Marcin kiedy usłyszał dzwonek do drzwi/ Janka.../ spojrzał na swoją sąsiadkę, która z butelką wina stałą u progu/ Cześć/ dodał po chwili całując brunetkę w policzek.
Hej, mogę?
Wchodź.../ Chodakowski szerzej otworzył drzwi.
Pomyślałam, że jesteś sam i masz ochotę na czyjeś towarzystwo.
Nie do końca trafne.../ Marcin nerwowo podrapał się po karku/ To znaczy.../ dodał kiedy zauważył speszoną minę dziewczyny/ nie jestem sam teraz.
Iza?/ Janka smutnym, wręcz zrozpaczonym głosem wymówiła imię Lewickiej.
Nie.../ Chodakowski miał już wymyślać jakąś bajkę na poczekanie ale wnet z sypialni wyszła Kasia.
Mularczyk z przerażeniem spojrzała na Jankę, która na widok Kasi zamarła. Z rąk wypadła jej butelka wina a do oczu napłynęły łzy.
Przepraszam, ja już pójdę/ Buffort szybko wybiegła z mieszkania Chodakowskiego. Marcin wyszedł za nią.
Co to ma znaczyć?/ dziewczyna cała roztrzęsiona spojrzała w oczy mężczyzny. Ten tylko bezradnie wzruszył ramionami.
Kasia nigdy nie umarła. To długa historia...
Przepraszam Ciebie Marcin ale.../ wskazała na drzwi prowadzące do jej mieszkania za którymi po chwili zniknęła.
Zrezygnowany Chodakowski wrócił do mieszkania. W salonie na schodkach siedziała Kasia i wpatrzona w jeden punkt głośno oddychała. Mężczyzna podszedł do Mularczyk a ta nie czekając dłużej mocno się w niego wtuliła.

Dobrze pamiętam plan
Choć tak odległy jest
Czy to że sił mi brak
Zwiastuje koniec nas?


Marcin?/ Kasia weszła do salonu w którym panował mrok. Podejrzewała, że Chodakowski już dawno zasnął jednak wolała się upewnić.
Nie śpisz?/ Marcin podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na brunetkę która w szlafroku stała u progu sypialni/ Chodź, usiądź/ zrobił Kasi miejsce na kanapie.
Dziękuje/ Mularczyk usiadła po 'turecku' i nadal spoglądając na Marcina biła się z własnymi myślami.
Wszystko w porządku?
Tak! To znaczy... nie.
Co się dzieje?
Muszę Ciebie o coś zapytać ale nie chcę żebyś był zły.. Sama nie wiem czy powinnam ale..
Dawaj śmiało, mnie nie da się złamać/ z cwaniackim uśmiechem odparł brunet i z niecierpliwością wyczekiwał pytania które chciała zadać mu Kasia.
Opowiedz mi co wtedy poczułeś...
Wtedy? Kiedy?
Jak ten lekarz Ci powiedział, że się nie udało, że nie żyje/ Mularczyk spojrzała na bruneta którego twarz w jednej chwili nabrała grobowego wyrazu.
Zastanawiałem się jaki to wszystko ma sens skoro mam żyć bez osoby którą kocham. Na samym początku byłem jak w jakimś amoku, płakałem jak dzieciak, nie mogłem znaleźć sobie miejsca a te mieszkanie... Wydawało mi się takie puste bez ciebie, bez twojego głosu i śmiechu... Wiesz Kaśka, to było jak grom z jasnego niebo. Jesteś i nagle cię nie ma... Nie pogodziłem się z tym do tej pory i pewnie nie pogodzę nigdy. Wszystko na czym opierałem sens swojego życia nagle prysło, skończyło się.../ po policzkach mężczyzny spłynęło kilka pojedynczych łez. Wszystko wróciło.
Marcin.../ Kasia przybliżyła się do bruneta i otarła jego mokre policzki/ Nie płacz/ przytuliła Chodakowskiego najmocniej jak potrafiła/ Matko... Marcin.../ czuła, że jej serce łamie się na kawałki. Widok Chodakowskiego w takim stanie niezmiernie ją rozczulił i wzruszył a jednocześnie zabolał.
Ty tego nie zrozumiesz, nikt tego nie zrozumie.../ szepnął wtulając się w brunetkę/ Każdego dnia modliłem się, żeby ciebie jeszcze raz przytulić, zobaczyć a teraz... Jak ja Ciebie Kaśka kocham to ty nawet sobie nie wyobrażasz/ te słowa zamurowały Mularczyk. Były dla niej jak najpiękniejsza ze wszystkich poezja, bajka.
Też ciebie kocham, Marcin/ wyszeptała i wtuliła się w jego szyje. Łzy same zaczęły spływać po jej policzkach. Nie panowała już nad tym co czuje. Potrzebowała tylko ciepła i obecności Marcina.
Ale nie możemy być razem.../ Chodakowski z wielkim smutkiem wypowiedział te słowa po czym odsunął się od dziewczyny i spojrzał w jej załzawione oczy/ Nie potrafię Ci ponownie zaufać. Przepraszam.../ Marcin pogładził Kasię po policzku i wyszedł na balkon zostawiając zapłakaną dziewczynę samą.

Nie martw się proszę
Wszystko skończy się 

Kiedy wrócił nie było jej już w salonie, za to z sypialni dobiegały dziwne odgłosy. Zajrzał do środka.
Co ty robisz?
Pakuje się.
Kaśka! Przestań...
Nie chcę tutaj zostać ani chwili dłużej. Pozwoliłeś mi uwierzyć, że możemy być razem.
Jestem skończonym kretynem ale...
Jesteś!/ Kasia zamknęła walizkę po czym sięgnęła po telefon i zamówiła taksówkę.

Oddałem wszystko
Żeby wszystko mieć


Sam nie wiem czego chcę...
Opiekuj się Szymkiem.
Przecież ty nie odchodzisz na zawsze, prawda?/ Marcin spojrzał na dziewczynę która na jego pytanie przez chwilę się zadumała aby następnie chwycić torbę i wymijając go w drzwiach bez słowa zniknąć z jego życia/ Kaśka!
Wybiegł za nią. Zbiegł na parter, wybiegł na dwór i jedyne co zdążył jeszcze zobaczyć to taksówka która wyjeżdżała z ich osiedla. Załamany wrócił do mieszkania i rozglądając się po salonie, popłakał.
Kochał ją. Naprawdę ją kochał.




Nie zabijcie mnie, błagam!! :D
KOMENTUJCIE! <3

ps od zawsze marzyłam o tym, żeby Olek się wokół Kasi zakręcił!
Share:  

piątek, 27 listopada 2015

hello it's me


HELLO!
Witam Was w kolejnej części opowiadania K&M inaczej!
Jest sobota wieczór, za chwilę zabieram się za dalsze pisanie bo przypływ weny mam! 
Zapraszam Was do czytania i KOMENTOWANIA!!


HELLO, IT'S ME!






I've forgotten how it felt before the world fell at our feet
There's such a difference between us



Mogłaś mi powiedzieć.../ zszokowany Marcin stał obok okna i wpatrywał się w oświetlone budynki za nim/ Byliśmy tak blisko... Myślałem, że mi ufasz.
To stało się nagle, nie było czasu na rozmowę.
Co z tym wszystkim ma wspólnego Iza?
Ktoś musiał upozorować moją śmierć, prawda? Sypiała z moim ginekologiem i zrobiła swoje. Sfałszował dokumenty, przekupił swoich ludzi i takim oto sposobem 'umarłam'.
I co? Ona w moim życiu...
To był przypadek, Marcin. Nie wiedziała, że jesteś... byłeś moim narzeczonym. Pewnie dopiero po zdjęciach się tego domyśliła.
Mogła się wycofać zanim..
Zanim się w niej zakochałeś?
Chodakowski podrapał się po karku. Nie wiedział co odpowiedzieć Kasi bo sam nie był pewien swoich uczuć do Lewickiej.
Co teraz będzie?/ Kasia stanęła obok Marcina i obdarzyła go pełnym strachu spojrzeniem.
Zależy o co pytasz... Teraz musimy... musisz wszystko odkręcić.
Oni Ciebie zabiją, dowiedzą się od Izy i Ciebie zabiją!/ Mularczyk podniosła głos na co Marcin mocno szarpnął ją za rękę.
Nie dramatyzuj. Jakoś sobie poradzimy...
Oni nie mogą się o tym dowiedzieć...
Iza już wie...
Ona nic nie zrobi, chyba, że się w tobie zakochała i powie im prawdę a wtedy... 
Nie będę Ci się tłumaczył z kim sypiam, Kaśka. 
Nie chcę nawet tego słuchać.../ dziewczyna zabrała z łóżka swoja torbę/ Będę się zbierać.
Mowy nie ma! Zostajesz tutaj tak długo jak to jest konieczne. Jutro porozmawiamy z Tomkiem i wspólnie zdecydujemy co mamy zrobić.
Kasia opadła na łóżko i przymknęła oczy. Sama nie wiedziała czy to wszystko ma sens i czy nie ryzykuje zbyt dużo zgadzając się na warunki Marcina...
Naprawdę mogłaś mi powiedzieć/ Chodakowski usiadł obok dziewczyny/ Byliśmy paczką, zawsze trzymaliśmy się razem a Ty zataiłaś przede mną tak ważną rzecz.
Dla Twojego dobra.
Gówno prawda/ Marcin podniósł się z miejsca i wyszedł do kuchni, żeby trochę ochłonąć i nie dać się ponieść emocjom.
Kasia leżała jak zabita i wpatrywała się w sufit. W myślach malowały się jej same czarne scenariusze. Bardzo się bała zarówno o siebie, jak też o Marcina i Szymka. Zdawała sobie sprawę z tego, że w tym mieszkaniu nie są bezpieczni dopóki tu przebywa ale nie miała w sobie siły, żeby kłócić się z Marcinem. Po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że tak naprawdę to Chodakowski jest jedyną osobą, która może jej pomóc. Wyczerpana wydarzeniami całego dnia Mularczyk zasnęła.


Obudził ją jakiś hałas dobiegający z salonu. Podniosła się z łóżka, owinęła w kocyk i wyszła sprawdzić co się dzieje. Przy schodach kucał Marcin i zbierał coś z podłogi.
Wszystko okej?
Tak, tylko... Wazon się stłukł jak znosiłem z góry te kartony.
Co w nich jest?
Jakieś twoje rzeczy, nie wiem. To Magda i Olek wszystko pakowali, ja nie miałem na to odwagi/ Kasia spuściła głowę i zaczęła bawić się pierścionkiem/ Zawsze to robisz jak się denerwujesz?/ Mularczyk kiwnęła głową/ Zaraz przyjdzie tutaj Tomek więc jak chcesz dam Ci jakiś swój dres bo te rzeczy potrzebują prania.
Jasne, dziękuje.
Idź do łazienki, weź prysznic. Wszystkie twoje kosmetyki są na miejscu...
Dziękuje.
Przestań dziękować/ Chodakowski odstawił kartony do sypialni i zabrał się za robienie śniadania. Mimo swojej złości na Kaśkę było mu jej naprawdę żal. Widać na pierwszy rzut oka, że sporo schudła i przeżyła.
Ugotował jajka, pokroił warzywa w kostkę, zaparzył dzbanek kawy i ustawił wszystko na stole. Musiał dopilnować, żeby Kasia w końcu coś zjadła.
Po kilkunastu minutach z łazienki wyszła Mularczyk ubrana w szeroki dres, z włosami związanymi w kucyk i delikatnym makijażem wyglądała komicznie. Ciuchy zwisały z niej jak z manekina.
Jadłaś coś w ogóle przez ten rok?/ zapytał stawiając na stole dzbanek z kawą.
Coś tam jadłam../ usiadła na krześle po drugiej stronie stołu. Niepewnie spojrzała na Marcina który kroił pomidory. Czuła się bardzo dziwnie w jego towarzystwie. Była bardzo skrępowana przez co też zagubiona.
Tomek powinien za chwilę być/ powiedział Chodakowski siadając naprzeciwko Mularczyk. Nalał jej kawy do filiżanki a do osobnej szklanki soku.
Co z nami Marcin będzie?
Nie wiem/ wzruszył beznamiętnie ramionami.


Zapadła niezręczna cisza którą przerwał dzwonek do drzwi. Marcin wstał od stołu i poszedł otworzyć. Po chwili wrócił razem z Tomkiem który na widok Kaśki momentalnie zamarł aby po chwili powiedzieć:
Weź mnie czymś uderz bo ja jakieś omamy mam a to nie za dobrze świadczy... Kasia/ podszedł do dziewczyny i bardzo uważnie zaczął się jej przyglądać/ Matko jedyna, Kaśka. 
Mularczyk wstała z miejsca i podała Tomkowi dłoń ale ten jedyne co zrobił to przytulił dziewczynę i z uśmiechem na twarzy spojrzał na Marcina który odwrócił wzrok. Starszy Chodakowski odsunął się od brunetki i nadal nie mogąc oderwać od niej oczu zajął miejsce przy stole.
Siedzieli tam w trojkę i żadne z nich nie miało na tyle odwagi, żeby zacząć temat śmierci/powrotu Kaśki.
No więc/ Marcin poprawił się na krześle i spojrzał na swojego wujka/ Potrzebujemy chyba Twojej pomocy.
Coś się stało?
No, Kaśka zmartwychwstała/ zaśmiał się Marcin ale kiedy zobaczył zniesmaczony wyraz twarzy zarówno Kasi jak też Tomka szybko sprostował/ Ona Ci sama to opowie, tak będzie lepiej.

Nie wiem od czego mam zacząć ale potrzebuje Twojej pomocy. Kiedy byłam w piątym miesiącu ciąży spotkałam Procia. Tego człowieka który mnie prześladował a raczej jego syna... Kiedy dowiedział się o mojej ciąży, o Marcinie to zaczął mi grozić. Stwierdził, że albo będę z nim albo zarówno mój narzeczony jak też syn... Nie przeżyją. Nie mogłam się na to zgodzić więc wymyśliłam upozorowanie śmierci, pomogła mi w tym Iza. To ona miała załatwić sprawę ze szpitalem... Nie wiem jak to zrobiła ale wszystko poszło gładko. Miałam udawać, że się źle czuje, wzięli mnie na salę operacyjną, przestawili coś w aparaturze i stwierdzili zgon. Kiedy Marcin zobaczył już moje ciało, wypuścili mnie ze szpitala a na wszelki wypadek... Wiem kto tam leży. Moja dawna znajoma, umarła w tym szpitalu kilka dni przede mną. Na mnie przed szpitalem czekał samochód i zwinęliśmy się... za granicę. 
Wiesz kto prowadził?
Wiem, ten człowiek mi naprawdę pomógł. 
To wydaje się być jakimś żartem... 
Co ja mam teraz zrobić?
Najpierw urzędówka. 
Czyli?
Urząd miasta, cywilny... Najlepiej zacznij od dzisiaj.
Odpowiem za to, prawda?
Co?/ wtrącił się Marcin po czym wbił wzrok w Kaśkę.
Kasiu... To naprawdę trudne pytanie. Nie wymusiłaś żadnego podatku, nie zależało Ci tez na pieniądzach z ubezpieczenia... Omów się z jakimś dobrym prawnikiem.
Dobrze, dziękuje.
Ja muszę się zbierać... Trzymajcie się/ Tomek pożegnał się i wyszedł z mieszkania.


"I'm sorry, for everything that I've done"


Pomożesz mi?/ Kasia z delikatnym uśmiechem spojrzała na Marcina, który tylko kiwnął głową i wyszedł na balkon. Mularczyk dokończyła śniadanie, przebrała się i zabrała wszystkie potrzebne dokumenty w tym także akt zgonu.
Marcin stał na tarasie i wdychał przyjemne wiosenne powietrze. Kasia stanęła tuż za nim.
Co z Szymkiem?
Zabierzmy go ze sobą/odpowiedział i odwrócił się w stronę Kasi/ Jak odwoływałem nasz ślub  to urzędniczka powiedziała mi, że trudno jej uwierzyć, że taka młoda, ładna dziewczyna umarła. Bardzo mi współczuła. W sumie to tak jak każdy... Paweł się nade mną zlitował i nie chciał pieniędzy za wesele. Szkoda tylko, że nikt nie wiedział co czuję ja. To było najgorsze ze wszystkich uczuć, których doświadczyłem w swojej egzystencji. Tak bardzo pragnąłem, żebyś wróciła i powiedziała, że to był tylko sen. Wmawiałem sobie, że poszłaś tylko do sklepu i zaraz przyjdziesz. Przez ponad rok biłem się z myślami co by było gdybym wtedy nie wyjechał, nie kupił tej działki a Ty byłaś sobie w tej Norwegii... Staram się zrozumieć wszystko ale nadal nie pojmuje dlaczego nie dałaś mi znaku życia. To dla mnie chore. 
Zrozumiem jeżeli nie będziesz chciał już ze mną być.
Nie mówmy teraz o tym bo to nic w porównaniu do krzywdy którą wyrządziłaś wszystkim osobom którym na tobie zależało. 
Zależało?
Nie umiem w tym momencie nazwać swoich uczuć... Nie wiem czy nadal Ciebie kocham i czy chcę z Tobą być. Musisz mi to wybaczyć/ Marcin wyminął Kasię i wszedł do mieszkania pozostawiając dziewczynę sama.
Już dawno Ci to wybaczyłam.../ brunetka szepnęła sama do siebie i zacisnęła w dłoni pierścionek który nosiła na łańcuszku.
Jedziemy?
Tak!

Izka? Masz czas dzisiaj? O 20? Tam gdzie zwykle? Do zobaczenia!/ Chodakowski szybko się rozłączył kiedy zobaczył, że z urzędu wyszła Kasia. Po chwili Mularczyk siedziała już na miejscu pasażera.
I co?
Dali mi jakieś kwitki do wypełnienia. Zawracanie głowy/ brunetka ogarnęła włosy z twarzy i spojrzała na Marcina/ Jedziemy gdzieś na obiad?
Tak, jasne. Na sushi?
Możemy/ Kasia zerknęła w lusterku na Szymka/ Śpi.
Tak, zawsze o tej porze zasypia.../ Marcin przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył w stronę ich ulubionego baru w którym podawano najlepsze sushi w Warszawie.

"I'm sorry for breaking your heart"
But it don't matter

Muszę dziś wieczorem wyjść, spotkanie biznesowe.
Zostanę z Szymkiem.
Super.../ Marcin zauważył na szyj Kasi łańcuszek na którym zwisał pierścionek zaręczynowy/ Nie kazałem Ci go zdejmować wtedy... 
Mularczyk szybkim ruchem ukryła wisiorek za koszulkę i wzięła się za jedzenie. Nie chciała wchodzić na tak niewygodny temat bo doskonale wiedziała jak to się skończy.
Na którą wrócisz wieczorem? Nie wiem czy na Ciebie zaczekać...
Nie czekaj/ Marcin doskonale wiedział, że na noc zostanie z Izą. Nie chciał oszukiwać Kasi i robić jej nadziej. Przywiązał się do Lewickiej i nie chciał się z nią rozstawać.
Jasne/ Mularczyk wymuszając uśmiech szybko skierowała swój wzrok na Szymka. Nie chciała się rozkleić mimo że poczuła wewnątrz siebie ogromny żal i ból. Było jej zwyczajnie w świecie źle bo zdawała sobie sprawę z tego, że Marcin już nigdy nie będzie jej facetem.
Jeżeli chcesz możemy pojechać do Bistro.
Wolę wrócić już do mieszkania, nie za dobrze się czuje.
Coś Ciebie boli?
Taak, serce/ wstała z miejsca i odeszła w stronę samochodu.
Marcin odprowadził brunetkę wzrokiem po czym położył na stole 40 zł, zabrał Szymka i poszedł w ślad za Kasią.

Możliwe nawet, że ją kochał i nadal była dla niego najważniejsza ale było coś wewnątrz Chodakowskiego co nie pozwalało mu się przełamać i zacząć od nowa. Jakaś niewidzialna siła odpychała go od Kasi i sprawiała, że nie potrafił cieszyć się z jej powrotu. Ta siła była kobietą a na imię było jej Iza.

Pomimo tego czego o Lewickiej się dowiedział nadal chciał spędzać z nią czas. Odegrała w jego życiu naprawdę ważną rolę tuż po zniknięciu Kasi. Pomogła mu podnieść się z samego dna, ustawiła go do pionu i pokazała, że bez Mularczyk jest w stanie normalnie funkcjonować.

Reszta dnia zleciała Marcinowi na uzupełnianiu papierów a Kasi na zabawie z Szymkiem. Kobieta ani słowem nie odezwała się do Chodakowskiego głównie dlatego, że on też nie był szczególnie rozmowny.

It's no secret that the both of us
Are running out of time


Kiedy nadszedł wieczór a Marcin miał już wychodzić do Izy coś w środku podkusiło go aby zajrzeć do sypialni. Na łóżku leżała brunetka i tuliła swojego syna do snu co jakiś czas coś mu podśpiewując. Dopiero kiedy dokładniej się jej przyjrzał zauważył, że Kasia płacze. Łzy leciały po jej policzkach a dłonie drżały z bólu. Bólu który sam jej zadał. Tak bardzo zapragnął podejść i zagarnąć ją w swoje ramiona, uczynić szczęśliwą ale nie potrafił się przełamać. Spuścił głowę i zrezygnowany wyszedł z mieszkania.

Kasia przypatrywała się śpiącemu Szymkowi i wycierała kolejne łzy. Na zegarku wybiła 23. Doskonale wiedziała, że Marcin wyszedł na spotkanie i że najprawdopodobniej nie wróci na noc a mimo to czuwała i robiła sobie nadzieję, że może jednak.

Okryła syna szczelnie kołderką i wyszła do salonu. Zaparzyła sobie herbatę, sięgnęła po książkę i usiadła na kanapie. Czytała stronę po stronie co chwilę zerkając na zegarek. 01:34.

Kasia zaczęła przeglądać ich albumy. Od początku, jeszcze za czasów kiedy mieszkali z Maczetą do samego końca kiedy była w ciąży. W albumie z ostatniego roku znalazła swoją sesję a reszta zdjęć należała do Marcina, Szymka i do... Izy.

Zamknęła album, zgasiła lampkę i z wielkim trudem usnęła.

04:03. Kasię obudził donośny płacz Szymka. Szybko wstała i pobiegła do sypialni. Mały leżał na środku łóżka. Cały był rozpalony od gorączki. Mularczyk wykręciła numer do Marcina ale kiedy ten nie odebrał pokierowała się na Olka. Brat Chodakowskiego bardzo szybko przyjechał do swojego bratanka. Zbadał go, przepisał antybiotyk i postanowił zostać z nimi aż do powrotu Marcina.


Ooooohh, anymore
Ooooohh, anymore
Ooooohh, anymore
Anymore


Kasia wpatrując się w drzwi wejściowe cały czas czekała na Chodakowskiego kiedy Olek z widocznym na twarzy współczuciem spoglądał na Kasię.
Gdzie on się szlaja?
Kasia...
Myślisz, że coś się stało?
Kasia...
To może zadzwonię na policje?
Kasia...
Masz rację, jest u Izy... Tu nawet policja nie pomoże.

Mularczyk opadła na poduszkę i przymknęła oczy. Czuła jak łzy zbierają się pod jej powiekami. Palący ból przepełnił jej duszę a uczucie pustki napłynęło do jej serca.
Olek, pomożesz mi?
W czym?
Znajdziesz mi Łukasza Drzewieckiego? Jest lekarzem ale nie mam pojęcia gdzie pracuje..
Łukasz Drzewiecki? Brunet, metr 80?
Znasz go?
Znam, od ponad dwóch lat. Dobry z niego... Kaśka, Ty masz raka?

Share:  

środa, 18 listopada 2015

riddle

Jest środa, jest też nowa część!
Dziękuje za tak duży odzew z waszej strony! :D Mam nadzieję, że ta część też przypadnie Wam do gustu!
Macie już jakieś pomysły o co tak naprawdę w tym chodzi? Jeżeli tak to PO PRZECZYTANIU piszcie w KOMENTARZACH! 


Zapraszam do czytania i komentowania!




Zgasi pragnienie Po wielkiej suszy.Spadnie na ziemięA ta wyda plon.


Minął miesiąc, może półtora nim Marcin podniósł się po kolejnym ciosie od Kaśki. Z dnia na dzień zniknęła z jego życia, zerwała wszelakie kontakty i nie zadzwoniła nawet na urodziny Szymka. Chodakowski zaufał jej kiedy zapewniała, że wróci w ciągu miesiąca, góra dwóch ale jej nieobecność trwała już ponad trzy. 

Podczas tego okresu Marcin dostał od losu kolejną szybką lekcję dojrzewania. 

Pewnej styczniowej nocy wstał aby napić się wody i przy okazji zajrzał do Szymka. Chłopczyk leżał z otwartymi oczkami, cały siny na buźce i ze łzami przypatrywał się swojemu ojcu. Marcin w wielkim strachu wezwał pomoc, która nadeszła w ekspresowym tempie.

Okazało się, że minuty dzieliły Szymka od śmierci. Udławił się małym klockiem, który Marcin nieświadomie przeoczył sprzątając zabawki z łóżeczka swojego synka.

Chodakowskiemu całe te zdarzenie dało naprawdę dużo do myślenia. Doszedł do wniosku, że swoją całą uwagę musi poświęcić Szymkowi i zapomnieć o Kasi, która, mimo iż ją bardzo kochał, odeszła.
23 marca, początek wiosny. Marcin korzystając z wolnej niedzieli zabrał Szymka do Grabiny. Spacerował z nim po działce Państwa Mostowiaków i opowiadał o tym jak Kasia kochała tutaj przyjeżdżać. Mały chłopiec przytakiwał na wszystko główką mocno trzymając dłoń swojego taty. W styczniu zrobił swój pierwszy samodzielny krok i przez dwa miesiące nauczył się chodzić prawie idealnie chociaż nadal miał małe kłopoty z równowagą. Marcin był z siebie i ze swojego syna dumny jak nigdy. Wspaniale czuł się będąc ojcem.

Kiedy Szymek zmęczył się samodzielną wędrówką, Chodakowski wziął go na ręce. Dziecko z radością zaklaskało w dłonie.
Tata, mama, tata, mama/ Szymon z wielką radością wypowiedział te słowa wskazując na Marcina i kogoś za nim. Chodakowskiemu zrobiło się ciepło na sercu. Nigdy nie spodziewał się, że rodzicielstwo da mu tyle siły i uczyni go tak szczęśliwym człowiekiem/ Mama!/ krzyknął Szymek wyrywając się z rąk Marcina. Zaciekawiony Chodakowski obejrzał się za siebie i już po chwili żałował tego co zrobił. Ruszył przed siebie zupełnie ignorując osobę która za nim podążała.
Isc, isc!
Proszę bardzo/ brunet postawił swojego syna na ziemi i podał mu dłoń. Szybko znaleźli się na końcu ogrodu. Marcin chciał wracać ale wtedy przypomniał sobie o tym, że nie jest tu z Szymkiem sam dlatego też skierował się w kolejną dróżkę. Jego synek zbierał wszystkie kwiatki które znajdował po drodze mówiąc przy tym dwa słowa: mama i tata.
Marcin, nie nadążam!
Ja za Tobą też nie!/ odkrzyknął Chodakowski chwytając Szymka na ręce i przyśpieszając kroku/ Nie rozumiem Ciebie!/ dodał po chwili nadal idąc przed siebie.
Jesteś idiotą!
Mówi osoba która myśli tylko o sobie!
Żebyś się nie zdziwił!
Co?/ Marcin zatrzymał się i odwrócił w stronę brunetki która szybkim krokiem szła w jego kierunku.
Pogadaj ze mną, teraz/ Mularczyk ze szpilkami w dłoni stanęła naprzeciwko bruneta/ Jakbym widziała, że będę musiała Cię ścigać to chociaż buty bym wygodniejsze wybrała/ dodała spoglądając na swoje nagie stopy/ Przepraszam/ skruszona Kasia zbliżyła się do Marcina ale on zrobił dwa kroki w tył i ruszył przed siebie zostawiając Kaśkę samą. Dziewczyna odpuściła wiedząc że takim sposobem nic nie ugra i ruszyła za Chodakowskimi już wolnym krokiem.

Na tarasie stała Pani Basia z Markiem. Marcin podszedł w ich stronę i oznajmił, że muszą się z Szymkiem zbierać. Mimo próśb ze strony starszej kobiety Chodakowski nie zmienił zdania i już po kilku minutach pakował wszystko do auta. Jakieś przeciery, soki, zupki... Marcin zastanawiał się kto to zje i kiedy.

Zapiał fotelik Szymka na przednim fotelu i żegnając się z całą rodziną Mostowiaków ruszył w drogę powrotną do Warszawy. Mijając przystanek w Grabinie zobaczył na nim Kaśkę. Zatrzymał się kilka metrów za obiektem i trąbił na Mularczyk. Brunetka szybko poderwała się z ławki i już po chwili zajęła miejsce na tyle samochodu.

Przez dłuższy czas panowała w aucie niezręczna cisza którą co kilka minut przerywał Szymek usiłując wymówić nowe słówka i kto wie, może nawet skleić zdanie. Gaworzył coś do siebie wpatrując się w mijane drzewa. 

Po godzinie dojechali do Warszawy. Kasia przepuszczała, że Marcin wysadzi ją w pierwszym lepszym miejscu ale Chodakowski zabrał ją do siebie. Po dwudziestu minutach byli już pod blokiem.

Dziękuje/ Kasia stanęła naprzeciw bruneta i z uśmiechem na ustach dodała/ To ja się już będę zbierała.

Znowu chcesz mi uciec? Tym razem Ci nie pozwolę. Chodź na górę, pogadamy/ Marcin poluźnił uścisk na łokciu Kasi/ Weźmiesz Szymka? Idźcie do mieszkania, ja uporam się z tymi torbami/ kiwnął w stronę bagażnika i rzucił Kaśce klucze do mieszkania. Kobieta wzięła swojego syna na ręce i powolnym krokiem ruszyła w stronę bloku. Wsiadła do windy przez co już po chwili była razem z małym Chodakowskim w salonie i zdejmowała mu kurteczkę.

Marcin wziął cały ekwipunek, zamknął samochód i poszedł w ślad Kaśki. Na klatce zatrzymała go Janka co mu się za bardzo nie uśmiechało ale nie chciał jej robić przykrości dlatego też się zatrzymał i wysilając uśmiech odpowiedział na jej pytania dotyczące wyjazdu do Grabiny.
Jesteś jakiś spięty? Coś się stało?
Nie, nie. W porządku. Przepraszam Ciebie Janka ale Szymka...
Tak, tak widziałam.
Co?
No Izę i Szymka jak do mieszkania wchodzili.

Kaśka zrobiła sobie loki, faktycznie.

Lecę do nich/ skłamał i omijając Jankę dodał/ Pa!
Cześć/ Buffort odprowadziła Marcina wzrokiem do windy po czym głośno wypuściła powietrze i wyszła z bloku.

Kaśka?/ postawił wszystko na stole w kuchni i zajrzał do pokoju dziecięcego.
Zasnął/ Mularczyk wstała z fotela i stanęła naprzeciw Marcina. Wiedział co chce zrobić ale znowu nie umiał się bronić bo przed Kaśką nie ma ratunku. Jeżeli jest obok to nie umie jej nienawidzić bo jest tylko jego. 

Kasia pogładziła policzek Chodakowskiego i z uśmiechem stwierdziła, że jego zarost mimo iż jest seksowny to drażni. Marcina słowa i dotyk brunetki zupełnie zaczarował. Stał i wpatrywał się w jej oczy co jakiś czas głośno przełykając ślinę.

Zwariowałem. Zwariowałem. Zwariowałem. Zwariowałem. Zwariowałem. Zwariowałem. Zwario...
Nachylił się nad Kaśką i pozwolił żeby go pocałowała. Na początku musnęła jego ust jednocześnie wycofując ich z pokoju Szymka. Na początku Marcin próbował się bronić ale siła z jaką działa na niego Kaśka zaćmiła jego pogląd na to co się dzieje. Skupił się tylko na tym, że miał ją dla siebie.
Marcin przyciągnął Kasie mocno do siebie i wbił się w jej usta. Zatracili się w długim, namiętnym pocałunku. 

Całe piękno sytuacji zniszczył uciążliwy dzwonek do drzwi. Kochankowie odsunęli się od siebie. Kasia poszła do sypialni a Marcin założył koszulkę, poprawił spodnie, przeczesał włosy i starając się zachowywać neutralnie otworzył drzwi. 
U progu stała Iza z siatką zakupów. Ten widok wywołał u Chodakowskiego nie małe zmieszanie. Dopiero po chwili wpuścił Izę do środka. Lewińska ustawiła siatki na stole i zaczęła wyjmować kolejne produkty kiedy Marcin stał u progu i przerzucał wzrok z Kaśki na Izę, z Izy na Kaśkę. 

Iza... Musisz kogoś poznać/ zaczął nadal cały spięty a po chwili dodał/ To jest Kasia.../ wskazał dłonią na niską brunetkę która kipiąc ze złości stała u drzwi sypialni.

Lewińska na słowa Marcina gwałtownie się odwróciła a na widok TEJ Kasi słoik oliwek wypadł jej z rąk. Iza przełknęła ślinę i dla pewności spojrzała na zdjęcie Mularczyk które stało na komodzie a potem na samą Kasię. To była ta sama kobieta.

Nie wiem co powiedzieć.../ zakłopotany Marcin wbił wzrok w podłogę.
Całą trójkę ogarnęło uczucie bezradności i strachu. Kasia bała się Izy, Marcin bał się o Kasie a Iza bała się, że prawda wyjdzie na jaw. 

Lewińska tłumacząc się złym samopoczuciem szybko wyszła z mieszkania Chodakowskiego, Mularczyk ukryła się w sypialni i wszystko wskazywało na to, że płakała a Marcin nadal stał jak kołek wpatrując się w drzwi za którymi przebywała teraz Kasia.

Wolnym krokiem wszedł do sypialni. Kaśka siedziała na łóżku i ze łzami w oczach wpatrywała się w zdjęcie Szymka które stało na szafce. Nie mogła uwierzyć, że Iza była tak blisko Marcina przez ten cały czas a on prawdopodobnie uważał ja za swoją przyjaciółkę kiedy tak na prawdę była jego największym wrogiem.
Skąd ją znasz?/ wydusiła z siebie.
Kasiu.../ Marcin ukucnął naprzeciw kobiety a dłonie ułożył na jej kolanach/ To nic takiego.
Skąd ją znasz?/ roztrzęsiona brunetka powtórzyła swoje pytanie i spojrzała mężczyźnie prosto w oczy.
Wszystko okej?
Przytul mnie.
Co?
Przytul mnie.

Marcin zagarnął Kaśkę mocno w ramiona a ona się w niego wtuliła najsilniej jak potrafiła. Wystraszyła się. Pierwszy raz od roku poczuła tak olbrzymi strach spowodowany 'poznaniem' Izy. 

Jedynym ukojeniem był dla niej Marcin. 
Zrozumiała, że ta cała sprawa nie ucichnie i musi wyznać Chodakowskiemu prawdę.
Dotarło do niej też, że nigdy nie będzie bezpieczna.
Ani ona, ani Marcin, ANI SZYMEK.

Muszę Ci coś powiedzieć/ wyszeptała nadal mocno przylegając do Marcina, przymknęła powieki i ze strachem wyznała brunetowi prawdę...


Jak myślicie, co wspólnego ma z tym Iza? :D

KOMENTUJCIE!


Share: